Jak antydemokraci, przyszli autokratyczni przywódcy, wygrywają demokratyczne wybory?
Minął rok od tragicznych wydarzeń 14 stycznia kiedy to dźgnięty nożem Prezydent Miasta Gdańska Paweł Adamowicz zmarł. Ta śmierć mną wstrząsnęła. Byłam w rozpaczy wraz z wieloma moimi znajomymi, koleżankami, kolegami z Gdańska. Pamiętam jak Radomir Szumełda zorganizował poniedziałkowy wiec, na który przybyło tysiące Gdańszczan i Gdańszczanek i włączył Disturbed – The Sound Of Silence. Te dźwięki mnie rozpuściły. Rozpuściły się moje zamrożone od lat emocje i czułam jak się roztapiam od środka. Czułam wtedy taką pustkę a zarazem energię.
Aleksandra Dulkiewicz w poniedziałek 14 stycznia 2019 roku na wiecu przed Dworem Artusa wygłosiła te słowa: „Pan Prezydent zginął tak, jak żył. Zawsze z otwartą przyłbicą, wierny wartościom. Panie prezydencie, szefie, drogi Pawle, obiecuje, że my gdańszczanie, wypełnimy Twój testament.” („Gdański Styczeń” Iwona Joć-Adamkowicz).
Kiedy sama organizuję wydarzenia w Gdańsku, to przyświeca mi właśnie to zdanie, że wypełniam testament Pawła Adamowicza. Czułam, że moja postawa się zmieniła. Jestem bardziej wyrozumiała, otwarta. Jednak otaczająca mnie rzeczywistość polityczna jest jakby bardziej brutalna.
Rok po śmierci Prezydenta Miasta Gdańska, na konferencji 15 stycznia 2020 „Polityka i przemoc” Prezydentka Miasta Gdańska Aleksandra Dulkiewicz mówiła „Nie zmienił się język debaty publicznej i jej temperatura. Spektakle nienawiści dosięgają kolejnych przeciwników politycznych, kolejnych innych, szuka się kolejnych wrogów. Propaganda zastępuje logiczne myślenie. Media mają większe pole rażenia niż niejedna z władz. Zdaje się, że dzisiaj nie ma granic, bo wciąż przesuwa się te które wydały nie być kresem wszystkich kresów.
Przemoc stała się skutecznym, cynicznym narzędziem walki o władze. Nie ma tu świętych. Przemoc wdarła się również w moje życie. Media prezentowały mnie w już niemieckim hełmie na głowie, były senator mówił do mnie z trybuny senackiej Frau Dulkiewicz, niejednokrotnie słyszę, że deprawuje dzieci i marzę o wolnym mieście. Nie ma dnia bym nie otrzymywała pogróżek, obraźliwych wiadomości, kierowanych również pod adresem mojej córki. Bardzo wiele energii wkładam w to, aby nie odpowiadać przemocą na przemoc, bo ja wciąż wierzę w siłę dialogu. Zawsze powtarzam że elementem mojej tożsamości jest solidarność. Wierzę w dialog i dobro wspólne. Niektórzy mi mówią, że jestem naiwna jak dziecko. Pytanie czy polityka mogłaby się obejść bez przemocy. Mogłaby, gdybyśmy my w codziennym życiu piętnowali wszelkie objawy przemocy. W takiej kulturze wychowywali nasze dzieci i zachowywali się w domu, miejscu pracy. Gdański styczeń dał nam nadzieje lepszego życia, marze o tym i chciałabym, aby na codzień był naszym udziałem”.
Kolejną prelegentką była żona zmarłego prezydenta dr Magdalena Adamowicz, która na końcu prelekcji mówiła o powołaniu Instytutu Pawła Adamowicza (nagranie poniżej).
Magda Adamowicz swój wykład zatytułowała: “Jak obronić demokrację przez inżynierią społeczną”. Spisałam jej słowa, gdyż uważam, że to sedno mowy nienawiści z ostatniego roku.
“Konferencja dotyka przyczyn co stało się rok temu. Mam nadzieje, że ta konferencja da nam odpowiedzi na to co możemy zrobić, żeby zawrócić z drogi demokratycznej destrukcji nazywanej często wybieralną autokracją lub demokratyczna dyktaturą. Te językowe oksymorony stają się bardziej realną codziennością, w której mniej lub bardziej świadomie żyją coraz więcej społeczeństw na całym świecie: Rosja, Węgry, Filipiny, Wenezuela, Turcja. Przerażające jest to, że coraz częściej na tej liście pojawia się także Polska. Polska, która była wzorem przemian demokratycznych, kolebką solidarności i narodem, który wykrwawił się w walce o wolność, w której marzenie o demokracji pozwalało przetrwać czasy zaborów i okupacji.
Chcę powiedzieć państwu o pewnym fenomenie, o fenomenie, który rozsadza na naszych oczach demokrację, wielu dodaje demokrację liberalną, zostawiając niejako miejsce na istnienie demokracji nieliberalnej – kolejny oksymoron. Który staje nie naszym doświadczenie i ta pseudo demokracja, ta nieliberalna to pozostawione jej miejsce bardzo szybko odnalazła. Jak nieleczony nowotwór rozrasta się na naszych oczach w tempie, którego nikt nie przewidział. Dziś powiem państwu o zjawisku inżynierii społecznej, której podstawową definicję pozwolę sobie przypomnieć. W politologii, socjologii czy marketingu jest to zespół technik do osiągnięcia określonych celów poprzez manipulacje społeczeństwem, innymi słowy jest to celowe, przemyślane przekształcanie społeczeństwa za pomocą takich technik jak manipulacja, kłamstwa, fakenewsy, dezinformacja czy mowa nienawiści. Inżynieria społeczna za sprawą mediów społecznościowych staje się narzędziem procesu nazywanego autorytaryzacją czyli zjawiska które polega de facto na tym, że demokratycznie wybrani politycy rządzą de facto w sposób autorytarny i stają się potem często dyktatorami, a ich fenomen polega na tym, że wygrywają oni kolejne wybory formalnie demokratyczne. Jak to się dzieje i jak obronić demokrację przed inżynierią społeczną?
Otóż demokracji przed inżynierią społeczną nie da się obronić. Demokracja wobec tych wyrafinowanych, socjologicznie i technologicznie mechanizmów, manipulowanie świadomością społeczną na masową skalę jest po prostu bezbronne. Można jednak obronić siebie i innych przed samą inżynierią społeczną. To jedyna szansa, aby uratować demokrację czyli system społeczny i polityczny jak powiedział Winston Churchil jest najgorszą formą rządu jeżeli nie liczyć innych form, których próbowano od czasu do czasu. Jeżeli pozwolimy, aby politycy używali inżynierii społecznej na taką skalę jak to ma miejsce w wielu demokratycznych krajach, to wystawiamy najczulszy punkt systemu, który zapewniał ludzkości przetrwanie i rozwój na amen. Przed którym również jest on bezbronny. Demokracje świadomie niszczą Ci liderzy, którzy wygrywają demokratyczne wybory z hasłem przywrócenia prawdziwej demokracji, z hasłem walki z elitami i układami. To ten cynizm wszyty w ten fenomen powoduje, że system demokratyczny wobec tego zjawiska bezbronny. Ja kilka razy mówię o tej bezbronności, ale tak naprawdę jest. Jak więc stawić czoła samej inżynierii społecznej stojącym za tym fenomenem? Jedynym lekarstwem jest zrozumienie jej mechanizmów tylko wtedy możemy przeciwdziałać. Jak antydemokraci, przyszli autokratyczni przywódcy wygrywają demokratyczne wybory? Politolog z Uniwersytetu Yale, który bada autorytaryzm i demokrację zwraca uwagę na pewny cechy wspólne, które występują we wszystkich krajach, w których komuniści wygrywają wybory i zaczęli od autorytaryzacji. Jest to silna autorytaryzacja społeczeństwa. Podziały mogą przebiegać w dowolnych płaszczyznach: religijnych, materialnych, ekonomicznych, społecznych, edukacyjnych, albo we wszystkich na raz. My I oni. Podział musi być wyraźny: katolik – aborcjonista, wykształciuch – moherowy beret, biedny – bogaty, komuchy i złodzieje – patrioci i obrońcy słabych. Przedmiot polaryzacji nie ma znaczenia. Ważne jest jego głębokość i zasięg. Im społeczeństwo bardziej rozwarstwione dochodowo, społecznie czy kulturowo, im więcej klasowości, a im mniej zaufania, albo tego co nazywamy wspólnotowością tym podatniejszy grunt na wszelką manipulację pogłębiający polaryzację społeczeństwa.”